sobota, 30 maja 2015

Recenzja Kong AirDog Bone - kość w rozmiarze L.

Dzisiaj trafiły do nas 3 zabawki ( jako że ja muszę po prostu Giffowi coś kupić w zoologicznym bo nie wytrzymam po prostu ) a Kong Air Dog jest jedną z nich .
 Do nas trafiła kość w rozmiarze L ( zgodnie z rozmiarem piesa) w jaskrawo żółtym kolorze dzięki któremu możemy ją znaleźć nawet w sporej trawie .

Co mówi o niej producent ?
AIRDOG BONE niezwykła kość tenisowa. Wykonana z odpornego filcu, z którego robi się piłki tenisowe. W środku znajduje się piszczałka, która motywuje pieska do zabawy, wzbudza jego ciekawość. Zabawka łączy w sobie 3 ciekawe elementy: kształt kości, powłokę tenisową i piszczałkę umieszczoną w środku. Jest idealna do zabaw w ogrodzie i w parku. Świetnie służy do rzucania, aportowania i gryzienia. Psy ją wprost uwielbiają. Zabawa mobilizuje psa do większej aktywności i ruchu na powietrzu. 

Co spowodowało że zauważyłam ją na sklepowej półce ?
O tym że ją kupiłam zadecydował :
- kolor 
- twardość powłoki 
- powłoka tenisowa ( dzięki niej pies nie ściera sobie zębów gryząc zabawkę ) 
- oraz najważniejsza w przypadku mojego psa - PISZCZAŁKA. 

 
Dla mojego psa zabawka bez piszczałki to nie zabawka po prostu - rzadko kiedy zainteresuje się czymś co nie piszczy .
 Generalnie zainteresował się nią od razu i przystąpił do działania - próby demolki były zacne ale zabawka mimo to wytrzymała choć ślady jego zębów znaczą ją całą ;). 
Działa też piszczałka co jest wielkim sukcesem bo w przypadku mojego psa większość piszczących rzeczy kończy żywot w godzinę albo i szybciej . 
Po godzinnej zabawie kość została mu odebrana bo straaaasznie się na nią nakręcił i myślę że demolowałby ją tak długo aż w końcu by ją zabił . 

Dziwi mnie to że tak podchodzi do większości zabawek bo ma swoją ukochaną świnię (która chrumka :D ) oraz kaczkę (kwacze^^) i te zabawki są przez niego pieczołowicie noszone w pysku ale nigdy nie gryzione . 
Myślę że Kong AirDog Bone doskonale się nada dla psów które gryzą (ale nie tak zapamiętale jak mój) do aportu jest raczej trochę przyciężka więc mimo że producent do tego ją poleca to ja się nie skuszę ( dzisiaj trafiła do nas wyrzutnia więc będzie czym aportować) . Nadaje się też do noszenia w pysku , ciumkania jej , przytulania - w sumie  zabawka z wieloma możliwościami użytku.

Ogólnie mogę ją polecić , zobaczymy jak będzie przy następnej zabawie dlatego nie polecam jeszcze na 100% - nas BONE  kosztowała ok.12 Euro - tym razem uważam że KONG się spisał i zabawka jest warta swojej ceny, nada się spokojnie dla psów "psujów" i tych co chcą ją delikatnie pociumkać ^^
A tutaj filmik z Giffowego użytkowania - zapraszam do obejrzenia psa demolki w akcji :D
Na początku biedak nie wiedział jak się do niej dobrać , później poszło już gładko ...


czwartek, 28 maja 2015

Smakołyki dla psa z mięska mielonego czyli DIY ;)

Dzisiaj zebrałam się żeby zrobić Giffowi domowe smakole - wielkim plusem takich nagród jest to że wiemy co w nich jest i nie stresujemy się że pies zjada samo E....(tu wstaw odpowiednią cyfrę) . Kolejny plus to łatwość wykonania i dostępność składników . 
Ale żeby nie zanudzać. 
Do zrobienia smaków potrzebujemy :
- 250g mięsa mielonego
-1 jajko 
- ociupinkę soli 
- plasterek żółtego sera 
- trochę bułki tartej . 

I faza wygląda dokładnie tak :

Czyli mięsko , jajko , trochę bułki tartej i ugniatamy . Jak już to stanowi w miarę jednolitą papkę to możemy skroić żółty serek na niewielkie kawałeczki i tam dorzucić . 
Po tym blendujemy to ( jeśli dobrze zagnieciecie to obędzie się bez blendera) .
 I wychodzi nam taka uroczo wyglądająca papka :D 
Tą śliczną papkę wrzucamy do piekarnika na jakieś 20-25 na temp.200 stopni i wychodzi nam coś za co nasz pies dałby się pokroić : 
Jak widać mięsko ładnie się upiekło - sama bym je wciągnęła . Mięsko kroimy na takie kawałki jak nam się podoba i powiem więcej - pies płakał jak zjadał :P. Warował pod piekarnikiem cały czas jak się piekło i miał rządzę wciągnięcia tego za jednym zamachem .
 Takie ciasteczka myślę że ze 2-3 dni postoją spokojnie - dłużej ich trzymać nie będę bo wiadomo - to mięso . Myślę jednak że znikną szybciej ^^ .

Mniam !

wtorek, 26 maja 2015

Co po adopcji psa ? Jak ułatwić psu start? Czyli pierwsze dni po adopcji :)

Z perspektywy czasu stwierdziłam że opiszę swoje poadopcyjne przeżycia z Giffem trochę głębiej niż miało to miejsce na początku bloga .
Adopcja psiaka jest wielkim przeżyciem zarówno dla niego jak i dla przyszłego właściciela . 
Oczywiście , sprawa ze szczeniakiem jest trochę łatwiejsza - szybciej się przyzwyczaja i adaptuje do nowych warunków , niemniej jednak jeśli jest lękliwy to należy postępować z nim spokojnie .


1. O czym należy pamiętać ? 

A no o tym , że większość "schroniskowców" ma za sobą różnego typu przeżycia - bywały krzywdzone przez człowieka na wiele sposobów przez co nie mają do człowieka zaufania kompletnie albo to zaufanie jest znikome . Oczywiście zdarzają się też pieski które kochają wszystko i wszystkich ale tych jest raczej zdecydowanie mniej . 
Schroniskowa bidka przyparta do muru będzie się na swój sposób bronić - należy obserwować psa i wychwytywać jego CSy na tyle na ile to możliwe aby nie doprowadzić do sytuacji stresowej . 
Pies ze schroniska nie rzuci się nam na "szyję" dlatego że zabraliśmy go ze schroniska - on NIE ROZUMIE iż jedzie do nowego domku i będzie tam otoczony miłością oraz oddaniem . 
Dla niego jesteśmy kosmitami którzy zabierają go z często jedynego miejsca w którym czuł się w miarę bezpiecznie .
 Może różnie na nas reagować - spokojem (jeśli nie ma lęku do ludzi) bądź strachem ( nasz nie chciał wysiąść z auta). 
W takiej sytuacji nie myślmy że pies robi nam na złość i chce nam zrobić krzywdę .  
Większość osób wtedy ma żal do psa na zasadzie - ja Ci chcę dać dom a Ty mnie tak traktujesz ;)
Tak , drodzy Państwo - ja mimo tego że znałam te wszystkie zasady i tak czułam taki jakby "żal" do psiska że mnie nie chce . 
Nie łamcie się wtedy - z czasem od waszego piesa nie będziecie mogli się opędzić , pokocha was miłością dozgonną :)

2. Jak zachowywać się w pierwszych dniach po adopcji ?

Przede wszystkim spokój i nadal cierpliwość .
 Musimy dać czas psu na zaadaptowanie się - niech sobie obwącha ( używanie nosa u psa do dobry objaw - przestraszony pies nie węszy)  wszystkie kąty , leży tam gdzie chce (nie zmuszajmy psa by leżał na legowisku - z czasem sam wpadnie na to że tam wygodniej) .
Jeśli chce leżeć w najdalszym kącie - niech tam leży . 
Zbliży się do nas na pewno ale nie zmuszajmy go do tego . 
Zmiana otoczenia to wystarczający stres . 
Gdy pies w końcu zbierze się na odwagę i do nas podejdzie - nie głaszczmy go nachalnie (najlepiej w ogóle nie głaskać psa po głowie , przynajmniej póki się nie zadomowi) ani nie przytulajmy - dla nas to objaw uczuć a dla psa dodatkowy strach bo nie wie jakie mamy zamiary .
Budujmy z psiakiem pozytywne skojarzenia - podchodzi do nas , dajemy smaka .
 Tym go uczymy że bycie w naszym towarzystwie jest przyjemne :) 
Głaskajmy go delikatnie , nie przytrzymujmy w żaden sposób - on sam wie kiedy ma dość "miziania" . 
Z czasem pies będzie nam pozwalał na więcej i więcej - dobrze jest uprawiać z nim jakiś sport , to pomoże w nawiązaniu więzi z nowym właścicielem . 

Niech Wam też nie spędzają snu z powiek biegunki w pierwszych dniach - one wiążą się ze zmianą karmy i ze stresem jaki przechodzi nasz nowy lokator . Oczywiście , jeśli trwają zbyt długo należy jak najszybciej udać się do weta . 


3. Zasady wspólnego życia . 

Jeśli nie chcemy pozwalać naszemu psu na coś w naszym dalszym życiu - nie możemy pozwalać na to na początku . Pierwsze wspólne dni to bardzo dobry czas żeby ustalić jasne zasady - czas spacerów , miejsce spania psa (łóżko czy legowisko) , czy pies może skakać i wylegiwać się na kanapie . Te wszystkie zasady i wiele innych ustalmy od razu . 
Nie sugerujmy się tym że piesek jest biedny i wolno mu wszystko a później nic . On w ten sposób będzie tylko coraz bardziej zdezorientowany.
Łatwiej jest nauczyć psa od początku czego od niego oczekujemy niż oduczyć go nabytych nawyków . Jeśli więc nie chcemy by sypiał z nami w łóżku - nie pozwalajmy mu na tym łóżku od początku przebywać :) 
Nie musimy obchodzić się z psem jak z przysłowiowym "jajkiem" acz w pierwszych dniach spora doza delikatności jest jak najbardziej wskazana .
Przy odrobinie dobrej woli i konsekwencji będziemy cierpliwości będziemy się cieszyć wspaniałym życiem z naszym psim przyjacielem . 
A na koniec filmik z Giffowych komend - od czasu adopcji sporo się już nauczył i choć wiele pracy jeszcze przed nami to jestem dumna z naszych postępów :)

piątek, 22 maja 2015

Jak oświetlić psa nocą?

Wiadomym faktem jest że wszyscy wychodzimy z piesami wieczorami bądź późną nocą. 
Tutaj przedstawię kilka światełek dzięki którym psiak jest widoczny nocą .

1. Światełko nr. 1 . 

To niewielkie czerwone światełko w kształcie kości , w kolorze czerwonym (inne kolory są dostępne)
Światełko świeci intensywnym światłem naprzemiennym , dlatego jest dobrze widoczne a przyczepione do obroży daje wyraźny znak że coś się zbliża .
Nie przeszkadza psu a daje bardzo jaskrawe i wyraźne światło .
U nas działa codziennie wieczorową porą od pół roku i jak dotąd bateria działa bez zarzutu. 

2. Druga opcja którą przedstawiam to obroża LED .

 Na jej plus przemawia światło również naprzemienne a na minus to że jest dość cienka i w gęstej sierści bardzo słabo widoczna więc nie do końca spełnia swoją rolę .
Plusem jest niewielka cena a  minusem łatwe "utopienie" w sierści przez co pies tak czy siak jest słabo widoczny.
 Dodatkowo też nie świeci się na całej swojej długości tylko w miejscu gdzie jest lampka.


3. Obroża LED gruba- i to jest mój aktualny faworyt .

 Kupiliśmy dwie takie same sztuki na serwisie aliexpress , sztuka kosztowała nas całe 2 dolary (w tym wysyłka) a tak naprawdę jest najlepsza z wymienionych .
Jest najgrubsza ze wszystkich (standardowa obroża) oraz świeci na całej długości 3 opcjami światła : stałą , migającą szybko , migającą wolno) .
Nie wiem na jak długo działa tutaj bateria ale myślę że za tą cenę nawet jak podziała 2-3 mce to i tak się opłaca .
 Pomijam ilość kolorów do wyboru - chyba 7 czy 8 .
 ( my wybraliśmy jasnoniebieską - miałam wrażenie że najlepiej będzie się odróżniać )
Tak czy siak , oświetlenie piesa to ważna kwestia .
Większość z nas wychodzi z psem po zmroku a przecież niewiele trzeba by psiak wybiegł niezauważony na ulicę ...
Dzięki takim rzeczom ma możliwość być dostrzeżonym a co za tym idzie - kierowca widząc go prawdopodobnie zahamuje co pozwoli zmniejszyć obrażenia bądź całkiem ich uniknąć :)

Jak pies prosi :)

Dzisiaj w sumie bardzo króciutko filmik o tym jak pies prosi :)
Na wesoło ^^
Ja w takim wypadku nazywam to "wzrokiem pasożytka" :D
Jego mina wygrywa z kotem ze Shreka :)

niedziela, 17 maja 2015

O owczarku niemieckim słów kilka .

Dzisiaj będzie kilka słów o owczarku niemieckim .
 Ale odpuszczę sobie wygląd (bo raczej wszyscy wiemy jak owczarki wyglądają) oraz rys historyczny a skupię się na charakterze i przeznaczeniu tych wspaniałych psów .

1. Tak naprawdę do czego stworzony jest owczarek ?
Przeznaczeniem tej rasy jest głównie pasterstwo , jednak w naszym kraju owczarek pracujący w pasterstwie jest dość rzadkim widokiem . Lecz nie tylko w pasterstwie sprawdza się owczarek - jest wiernym ludzkim towarzyszem , pracuje w policji , w ratownictwie , pilnuje naszych  domostw oraz jest świetnym sportowcem . 
Generalnie rzecz biorąc - rasa jest wszechstronna jeśli chodzi o "zastosowanie" jednak trzeba mieć na uwadze kilka ważnych kwestii tak by z tego chodzącego psiego ideału nie zrobić psiego , niestabilnego emocjonalnie nieszczęścia . 

2. Jak żyć z owczarkiem?
Trzeba mieć na uwadze że owczarek źle zsocjalizowany staje się psem problemowym - najczęściej lękliwym i agresywnym . 
Z racji jego wielkości może stanowić wtedy poważne zagrożenie . 
Owczarek potrzebuje ludzkiego towarzystwa - i to jest jego priorytet . Wszystko jest super ale najlepszy jest Pan ;) 
Dlatego chowanie szczeniaka owczarka w kojcu nie zapewniając mu kontaktu ze światem i człowiekiem jest strzałem w stopę . 
Taki pies nie będzie "agresywny" do obcych - będzie się ich bał bo nie będzie ich znał a jeśli wykaże agresję to często w najmniej spodziewanym momencie . 
Nie twierdzę że owczarek nie może przebywać w kojcu , oczywiście że może tylko pod warunkiem że kojec jest dla niego miejscem wypoczynku i relaksu po sporej ilości aktywnie spędzonego czasu . Można tu dodać że owczarek z zasady jest nieufny do obcych , lecz nieufny nie znaczy agresywny a agresja jest czymś mocno niepożądanym.

Błędem jest również myślenie że pies będący na podwórku nie potrzebuje wyjść na spacer - tak szczeniak jak i dorosły MUSI wyjść poza granice ogrodu z jednej prozaicznej przyczyny - ogród po pewnym czasie staje się dla psa dobrze znanym miejscem , nie ma tam żadnych bodźców , zwierz traktuje to miejsce jak część domu , frustruje się i nudzi . 
Dlatego tak ważne jest aby psiak jednak wychodził - potrzebne mu to po prostu dla stabilności emocjonalnej . Pominę już fakt że szczenię musi poznawać jak najwięcej bodźców w jak najmłodszym wieku (polecam przejrzeć Złotą 12kę Socjalizacji)  . 
Te kwestie tyczą się nie tylko owczarków ale w kwestii tej rasy są moim zdaniem szczególnie ważne ponieważ źle prowadzony owczarek to niebezpieczny oraz nieszczęśliwy owczarek . 
Dodatkowo też owczarek powinien "pracować"? 
A co tak naprawdę oznacza ta "praca"? Przecież do roboty nie pójdzie i na chleb nie zarobi (choć i takie się zdarzają :P)  

Praca = zajęcie , rozwój. 
Oczywiście rzadko się zdarza że owczarek realizuje się w pasieniu , niewiele u nas owiec które mógłby zaganiać ;) Doskonale za to można się bawić z owczarkiem w inne sporty typu obedience , rally-o , dogtrekking czy zwykłe sztuczkowanie ( to co my z Giffem lubimy najbardziej) , nieważne co owczarek robi - ważne by mógł się rozwijać , sprawdzać , budować swoją pewność siebie oraz więź z właścicielem . 
Jak więc widać owczarek nie jest rasą dla każdego (choć jak w każdej rasie zdarzają się osobniki bardziej leniwe ^^) trzeba mieć świadomość że ten pies wymaga zajęcia oraz troski i będzie głęboko nieszczęśliwy jeśli zostanie odsunięty od swojego właściciela . 
Aktualnie socjalizacja gra jeszcze większą rolę ze względu na "degenerację" rasy czyli rozmnażanie osobników nie do końca do tego przeznaczonych . 
Ja od siebie mogę powiedzieć że owczarki są wspaniałe i cudowne choć mi się trafił egzemplarz po przejściach - jest psem idealnym , w domu typowy "kapcioch" za to na spacerze zmienia się w wulkan energii którą można spożytkować na setki różnych ciekawych sposobów :)

sobota, 16 maja 2015

Co musimy mieć i wiedzieć by wyjechać z psem do Niemiec ?

Jako że mieszkamy z Giffem w Niemczech , musieliśmy dopełnić kilku formalności które pozwoliły wwieźć piesa na teren tego kraju . 
Ja w tej sprawie napisałam bezpośrednio do niemieckiego  Bundesministeriums für Ernährung und Landwirtschaft (zainteresowanym mogę podesłać konwersację w oryginale) tak abym wiedziała o wszystkich dokumentach jakich nam potrzeba , nie chciałam korzystać z informacji dostępnych w internecie bo nigdy nie wiadomo czy są aktualne a na zimne lepiej dmuchać ;)

Tak więc , czego potrzebujemy aby przewieźć psa do De ?
Po pierwsze : Paszport Zwierzęcia Domowego . (koszt ok.80zł- dostaniecie u weta)
Pies musi być identyfikowalny wraz z paszportem więc musi mieć chip (jak widać przydaje się nie tylko przy zagubieniu się psa) a numer chipa musi być koniecznie wpisany w paszport . 
Dodatkowo pies musi być szczepiony przeciw wściekliźnie  (koszt ok.30-40zł).
My dostaliśmy takie zaświadczenie ze schroniska ale UWAGA - do paszportu może wpisać to szczepienie tylko ten weterynarz który takie zaświadczenie wydał , inny weterynarz tego nie poświadczy a szczepienie MUSI być wpisane w paszport , inaczej jakiś "służbista" znajdzie powód by zrobić problem przy wyjeździe .
W naszym przypadku więc szczepienie odbyło się jeszcze raz .
Jak widać wszystko można załatwić u weterynarza za jednym zamachem. 
I w sumie to są najważniejsze kwestie jakie trzeba spełnić by wyjechać z psem . 

Jakich ras nie wolno wwozić na teren Niemiec?
Generalnie rzecz biorąc tutaj psy są bardzo lubiane , rzadko zdarzają się porzucenia a w schronisku można znaleźć kilkanaście psów (bardzo zadbanych i często pracujących z behawiorystami jeśli mają problemy) a nie tak jak u nas po kilkaset :(

Jednak niektórych ras uznanych za agresywne nie można wwieźć na teren Niemiec . I nie pomogą tutaj prośby , groźby czy zapewnienia że pies jest łagodny . Takich ras ludzie tutaj się boją a ich rozród jest ściśle kontrolowany . Jeśli chcemy posiadać takiego psa mieszkając tutaj musimy postarać się o pozwolenie a nie zawsze jest ono przyznawane . To samo dotyczy mixów w typie tych ras - obowiązują je te same zasady .

Do tych ras należą:
  1. Bull Terrier,
  2. Pit Bull Terrier,
  3. American Stafford Terrier and
  4. Stafford Bullterrier 
Także jak widać wszystkie psy w typie bull . Niestety tutaj mamy niewielkie szanse że uda nam się zabrać psa ze sobą .

Mam nadzieję że mój post przyczyni się do zabierania Waszych psów zagranicę - jak widać nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało , da się również znaleźć mieszkanie z psem (choć trzeba trochę zawzięciej poszukać) . 

Ja byłam ewidentnie ewenementem , w schronisku nie mogli się nadziwić że wyjeżdżam zagranicę i chcę WZIĄĆ psa a nie go ODDAĆ :) 
Tak czy siak to niezbyt dobrze o nas świadczy bo niezwykle łatwo przychodzi nam pozbywanie się problemu :(



sobota, 9 maja 2015

Jak socjalizować psa w stosunku do ludzi ?

Od razu mówię - nie jestem behawiorystą :)
Jestem tylko osobą która chce pomóc własnemu psu przezwyciężyć jego lęk przed obcymi osobami .
Jak objawia się lęk Giffa ?
Giff generalnie unika obcych jak może , jeśli ktoś podchodzi bliżej do mnie lub do niego - piesu zaczyna warczeć . Podczas wizyty gości w naszym domu wydawało się że pies się czuje zrelaksowany . Goście dostali smaki tak by jeśli pies podejdzie mogli mu je dać (budowanie pozytywnych skojarzeń) i wszystko było w porządku do momentu aż jeden z gości nie wstał i nie podszedł do mnie . Wtedy pieso skoczył i ugryzł (nie mocno , to było bardziej ostrzegawcze "dziabnięcie") . Wtedy doszłam do wniosku że opcja odwracania uwagi u psa nie ma sensu bo pies owszem w momencie odwrócenia uwagi ominie obcą osobę ale nie przestanie się jej bać . 
Lęk więc w tym momencie się nie zmieni , pies po prostu zajmie się czymś innym w trakcie zagrożenia :)
Po tej sytuacji pieso próbował też podskakiwać i gryźć obce osoby które przechodziły koło nas na spacerach  . Po prostu wpadł na pomysł obcy idzie = ja skaczę = obcy ucieka (czyli przechodzi dalej )
Dla psa taka "wygrana" jest lepsza niż tysiąc smaków .
Jak z tym walczymy?
Tak jak mówiłam , w naszym przypadku odwracanie uwagi , odwracało uwagę od lęku ale tego lęku nie likwidowało . Piesu nadal bał się ludzi a ja tylko kontrolowałam jego lęk .
Dostałam kilka cennych rad na forum owczarek.pl i według otrzymanych rad postępujemy :)
Mianowicie : 
Wychodzimy z piesem do ludzi ( z początku były to miejsca gdzie na drodze spotykaliśmy parę osób ) .
Gdy widziałam że piesu szykuje się do "ataku" próbowałam go z tego stanu wytrącić (odwracałam go od zagrożenia , przebiegałam z nim kilka kroków) , tak żeby przestał się skupiać na idącej osobie . 
Następnie chodziliśmy w miejsca bardziej zaludnione gdzie było dużo różnych dźwięków (place zabaw , parki itd.) i pies powoli się do nich przyzwyczajał . 
Za spokojne zachowanie piesu dostawał zawsze pochwałę i smaka, za "spinę" otrzymywał krótkie i konkretne słowo "nie" wypowiedziane niskim głosem .
Powoli piesu dociera do poziomu zrozumienia że obcy chodzą po ulicach i chodzić będą :)
Mimo to nie prowokujemy niebezpiecznych sytuacji i piesu zawsze chodzi w bardziej zaludnione miejsca w kagańcu , dzięki czemu ja się czuję stabilniej . 
Dodatkowo gdy idzie człowiek - pies zawsze idzie po drugiej stronie , ja idę po stronie idącej osoby (podobnie jak w kwestii aut) tak aby pies wiedział że ja idę po stronie stracha i w razie czego go ochronię ;)
Tutaj temat nie jest zakończony tak jak w kwestii aut (które piesu już lubi ) ale widać znaczną poprawę która mnie bardzo cieszy bo chciałabym żeby Giff mógł bez stresu przechadzać się parkowymi alejkami :)


Kong Wubba Classic i wielkie psie zęby :)

Miał być dzisiaj post o czymś zupełnie innym ale że wybrałam się do zoologicznego (tak , to mój ulubiony sklep) to nie mogłam się powstrzymać żeby nie kupić piesowi czegoś ciekawego .
Wybór padł na Kong Wubba Classic który u nas wygląda tak :
Ma ładny fioletowy kolor , materiał zdawał się dość twardy i wytrzymały . "Macki" są niezłym pomysłem , można się z piesem poprzeciągać , poszarpać . No i piszczałka - w przypadku mojego psa piszczałka to podstawa , on uwielbia zabawki z piszczałkami .
Niestety - piszczałka przestała piszczeć w ciągu dosłownie 30min :( Kolejna zabawka na którą jakoś pechowo trafiłam . 
Jednak piesu jest nią nadal zainteresowany , za co mogę dać plusa . Właśnie ją demoluje do końca :D 
 
Co możecie zobaczyć na poniższym filmiku :)
Jak widać demolka pełną gębą a pies w pełni szczęścia że może coś porwać ^^

środa, 6 maja 2015

Recenzja karmy Lukullus - czyli dlaczego pies zjada ją bez mrugnięcia okiem .

Walcząc z częstymi biegunkami Giffa szukałam mokrej karmy dobrej jakości i w przystępnej cenie która smakowałaby psiakowi a mi dała spokój ducha iż pies jest dobrze żywiony . 
Giff jada suchą karmę połączoną z mokrą . 
W kwestii mokrej karmy wybrałam firmę Lukullus , zachęcił mnie do tego skład karmy oraz dobra cena . 

Co o karmie mówi producent ?
Lukullus naturalna karma jest inna poprzez swoją unikalną kompozycję składników:
  • Ponad 65 % zawartości mięsa podstawą zdrowej diety psa. Wykorzystane mięso i podroby podlegają surowym kontrolom jakości oraz odznaczają się wysokim stopniem akceptacji.
  • Cenne węglowodany oraz błonnik wpierają metabolizm.
  • Warzywa i owoce zapewniają wyjątkowo świeży smak oraz dostarczają mnóstwo naturalnych witamin.
  • Dodatek różnych olejów udoskonala recepturę naturalnie bogate w Omega 3 - i 6 kwasy tłuszczowe wspomagając zdrową kondycję skóry i dodając sierści blasku.
  • Oczywiście przygotowana bez dodatków chemicznych i konserwantów.
A skład karmy przedstawia się tak : 
Dziki królik i indyk z gruszką, płatkami owsianymi i z olejem z czarnuszki:
66% mięsa i wnętrzności (serca, wątróbki, mięso, żołądki) wyłącznie z dzikiego królika i indyka, gruszka, płatki owsiane, składniki mineralne, olej z czarnuszki
Dodatki:
witamina A (3.000 j.m./kg), witamina D 3 (200 j.m./kg), witamina E (30 mg/kg)

A co mówimy my ? 
Karma nie jest droga , piesu wciąga ją chętnie . Skończyły się jego biegunki które doprowadzały mnie do szału a przecież dla niego to również nie było komfortowe . 
Myślę że spokojnie nadaje się dla psów z delikatnymi żołądkami .   
Nie ma problemów żołądkowych zarówno jak zjada ją samą jak i w połączeniu z suchą karmą .  Karma ładnie pachnie , jest dość zbita co moim zdaniem jest dobrym objawem a mięsko jest w sosie .
Tak wygląda po otwarciu :
Karmę oceniam na duży plus , nie mam wobec niej żadnych zastrzeżeń (bo i czego się czepić skoro wszystko działa jak trzeba :D ) i myślę że piesu będzie ją jadał tak długo jak będzie mu służyć .
Można zakupić ją na zooplus.pl w kilku różnych smakach - dlatego dla każdego znajdzie się coś miłego ^^ .


Recenzja zabawki KONG Squeezz Ringo .

Ostatnio w zoologicznym wpadła mi pewna zabawka . 
Jako iż mam kompletne (nieprzemijające od pół roku) szaleństwo kupowania piesowi zabawek , nie byłabym sobą gdybym nie pokusiła się i na tą . 
A mowa tutaj właśnie o zabaweczce:
KONG Squeezz Ringo
powszechnie znanej i lubianej firmy KONG tworzącej zabawki niezniszczalne , zdolne znieść demolkę nawet najbardziej zawziętych psich zębów ;)
To zielone kółko można zakupić w cenie między 30-50zł  w zależności od rozmiaru ( 11cm/16cm) i oczywiście sklepu. 
 
Czym charakteryzuje się KONG Ringo ?
Jest wykonana z dość odpornej kauczukowej gumy , ma żywy kolor oraz kształt który sprawia że pies łatwo może chwycić ją w zęby i dumnie paradować ze swoją zdobyczą przez cały dom ;) 
Do pełni szczęścia dołożono także piszczałkę która wydaje jakże irytujący dla człowieczego ucha dźwięk - z psim uchem to już co innego .
Dodam tylko że mój pies wielbi wszystko to co piszczy i dałby się pokroić jak słyszy taki dźwięk .

Zalety zielonego pierścienia :
Przede wszystkim - Giff memlał go zawzięcie , chętnie brał  w zęby a on wydawał piszczący dźwięk który wprowadzał psa w stan euforii .  Jest on dość elastyczny i wytrzymały , plus do tego super się odbija za każdym razem lecąc w inną stronę .
Łatwo go złapać w rękę żeby rzucić piesowi jako aport . 
Do mycia jest idealna po prostu , wystarczy zlać ją dobrze wodą i wytrzeć a wygląda jak nowa .
                                          Piłka po tygodniu użytkowania .
Minusy Ringo :
No i tutaj chyba tych minusów będzie trochę więcej . 
Przede wszystkim piszczałka po paru dniach przestała działać :(  a według producenta produkt jest trwały . 
Zmniejszyło to niejako atrakcyjność zabawki ale pies w sumie nadal ją lubi . 
Tak czy siak, zabawka kosztuje niemało więc chciałabym (raczej nie ja a pies) żeby popiszczała nam w domu trochę dłużej . Kolejnym minusem jest to że wszystko się do niej klei w momencie kiedy jest choć trochę wilgotna . Wystarczy wtedy że piesu położy na niej łeb a ona cała jest już w kłakach . Choć myje się ją łatwo to trzeba to robić często , ja ją czyszczę parę razy w ciągu dnia choć nie jestem pedantem - po prostu nie mogę patrzeć jak pies memla tak upapraną zabawkę . 
I w sumie ostatni minus - kolor (choć tutaj sama jestem sobie winna ) znalezienie jej w trawie to misja niesamowita i z reguły psu idzie to o wiele lepiej niż mi . 
Wnioski :  
W sumie Giff fajnie się nią bawi , jest nią zainteresowany cały czas . 
Fajnie sobie ją podgryza i jest zadowolony . Niestety ze względu na to że padła piszczałka ( a to zmniejszyłoby atrakcyjność zabawki w oczach wielu psów) nie mogę jej od nas polecić . Myślę że w tej cenie spokojnie znajdziecie inne zabawki które będą bardziej trwałe choć oczywiście mniejszy psiak nie zdemolowałby zabawki tak szybko jak mój . 
Firmę Kong polecam jak najbardziej , jednak tą konkretną zabawkę raczej nie ;)
A na koniec PIES ZDOBYWCA :D :





Jak historia toczy się dalej ? Czyli coś o socjalizacji do aut i ruchu ulicznego.

                     Zdecydowałam się napisać tego posta żeby pomóc innym osobom zmagającym się z psem wymagającym socjalizacji , mam nadzieję że to da Wam nadzieję na poprawę sytuacji bo wiem jak serce się kraje kiedy widzimy w swoim psie kompletną panikę .
                      Jak już wszystkim wiadomo (jeśli czytali moje poprzednie wywody :P ) , trafił nam się  wyjątkowo (a może nie wyjątkowo) lękliwy egzemplarz .
W początkowej fazie poadopcyjnej reagował panicznie na każdy mój ruch i dźwięk którego nie znał . Pojawił się też problem z ludźmi - potrafił na ulicy skoczyć na obcą osobę i ostrzegawczo kłapnąć zębami . Próbował też ze strachu pokazywać zęby  na jadące auta .
A któż by się tego spodziewał patrząc na jego pyszczek ? ;)
A no właśnie drodzy Państwo - nikt ;) .
Problem trzeba było przepracować , tylko jak ?
W rzeczy samej nie jest to takie proste jak się zdaje choć przy odrobinie upartości wszystko się da .
Pierwsze co - prewencja .
Jeśli wiecie że Wasz pies ma problem z agresją , bądź agresją lękową to świętą rzeczą staje się tutaj użytkowanie kagańca wszędzie tam gdzie uważacie że może dojść do spięcia . Mój pies miał problem w stosunku do całego świata zewnętrznego więc zapobiegawczo nosił kaganiec w większości odwiedzanych miejsc.
Dzisiaj jednak będzie o autach i innych cudach poruszających się po drodze .

 Jak  socjalizować psa gdy boi się przejeżdżających aut ?
          Często z tym problemem zmagają się psy mieszkające w odludnych miejscach , domach z ogrodem bądź schroniskowce które nie poznały miastowego życia .
Mój pies większość życia przeżył w schronie położonym na uboczu gdzie niestety miał niewielkie możliwości poznania ruchu ulicznego i ludzi .
Ale do rzeczy ;)
         Mieszkamy w sumie na uboczu gdzie jeżdżą auta ale ich liczba nie jest powalająca .
Giff strasznie się na początku płoszył jak tylko widział auto nadjeżdżające z daleka .
W tym momencie nie głaszczcie psa - to go tylko upewni w fakcie że coś się dzieje !
Ja szłam pewnie przed siebie , gdy na mnie spojrzał chwaliłam za nawiązanie kontaktu wzrokowego  i nie zatrzymywałam się .
 Jeśli bardzo się bał - przekładałam smycz do drugiej ręki tak , abym to ja szła bliżej zagrożenia . Dzięki temu stawiałam się też na pozycji przewodnika na zasadzie " spoko stary , ja idę obok stracha i w razie co to cię obronię".
No i faktycznie - z czasem pies się kapnął że przecież nic złego się nie dzieje i można iść dalej tak jak mówi Pańcia .
Żeby skojarzył przejeżdżające auta z czymś miłym- za każde spokojne przejście był klik i smakołyk ( jeśli lęk jest duży , smakołyk powinien być czymś co pies lubi najbardziej, może to być też ukochana zabawka).
Można też próbować odwrócić psią uwagę - smakiem bądź zabawką .
Skupiamy psa na sobie ( smakiem , zabawką , komendą)  póki zagrożenie nie minie a później go chwalimy jeśli nie zerwał kontaktu z przewodnikiem i nie spanikował .
W tym momencie już piesu olewa kompletnie jadące auta choćby mu przed nosa zajechały .

Jak bezboleśnie przyzwyczaić psa do jazdy autem ?  
 Tutaj sytuacja była troszkę już inna - trzeba było namówić piesa do dobrowolnego wejścia do auta .
             U nas po pierwsze poszły na to kilogramy smakołyków , całe auto było nimi wypełnione .
Giff wiadomo , na początku nie chciał nawet podejść no ale w końcu tam tyle dobrych rzeczy było ....
Pierwsze smaki leżały tak żeby mógł je zjeść bez wchodzenia do auta , wystarczyło że tylko się zbliży i był już smak .
Kolejne smaki leżały już dalej no i piesu tutaj miał dylemat czy mu się opłaca . Doszedł do wniosku po chwili że jednak tak :P .
Przednie łapy poszły na luzie , gorzej poszło z całym zadkiem .
I tutaj wsiadłam do auta ja - obsypana smakami jak ruchomy bufet i pies zdecydował się wejść za mną .
Przy pierwszej próbie drzwi nie zostały zamknięte - został pochwalony za wejście , zjadł co złapał i mógł swobodnie wysiąść .
Kolejne próby były przeprowadzone analogicznie tylko z coraz większym utrudnieniem - czyli wsiadł , zamknęły się za nim drzwi i za chwilę się otworzyły - spoko , pasowało mu to .
Później odpalenie silnika , pies nagrodzony za spokojne zachowanie i brak prób ucieczki . I tak dalej i tak dalej .... 
              Przy budowaniu późniejszych dobrych skojarzeń pomógł też fakt że autem jedziemy w same przyjemne miejsca - długi spacer , do lasu , na spotkanie z innym psem .
Jeśli psiak jeździ autem tylko do weterynarza to nie ma się co dziwić że za tym autem nie przepada bo kojarzy mu się ono z czymś raczej nieprzyjemnym :)
W tym momencie Giff szaleje na punkcie auta - to jego ulubione miejsce .

Przecież lepiej się ogląda świat nie musząc męczyć łapek ^^
A nic nie wskazywało na to że kiedykolwiek polubi tą jeżdżącą puszkę :)